czwartek, listopada 06, 2014

Coś dla ciała, coś dla zmysłów od Bielendy.

Jesień jest porą, gdzie każda z Nas lubi pewne umilacze, które poprawiają nastrój. Jedne lubią świeczki, inne jakieś herbatki owocowe. Każda ma bzika na punkcie czegoś. Ja znalazłam sobie ostatnio takie kosmetyki, które poprawiają mi nastrój w wannie. Bardzo lubię leżeć długo w wannie, więc te produkty sprawiają, że mój czas jest przyjemniejszy. Przedstawię Wam produkty marki Bielenda, otrzymałam je na Spotkaniu Blogerek. Wcześniej nie miałam żadnych tego typu umilaczy, więc gdy je otrzymałam bardzo cieszyłam się, że będę mogła przetestować. Tak, więc zapraszam.


Otrzymałam serię AZJA SPA IMBIR&KARDAMON, jej kolorystyka utrzymana w żółto-czarnych barwach. Naszkicowany jest również kontynent Azji. Same opakowania są bardzo przyjemne dla oczu, bardzo przykuwają uwagę.  Zapach jest niesamowity, delikatny, ale coś ma w sobie takiego, że chce się znowu po niego sięgnąć. Sam w sobie jest dość specyficzny i dodaję mi energii. Jest słodkawy, ale i również pikantny. Rzekłabym, że wyczuwam w nich zapach korzenny. Po zastosowaniu moja skóra jest nawilżona i delikatna. Po kąpieli zapach przez jakiś czas jest na ciele, a później się ulatnia. Produkty dla mnie są wydajne i warte swojej ceny. Szkoda, że tak późno je odkryłam. 


Olejek jest w opakowaniu, które posiada 400 ml, jego cena wynosi 14,99 złotego . Buteleczka posiada zwykłe otwarcie, nie ma problemu z korzystaniem i w wannie ani pod prysznicem. Olejek przed użyciem trzeba wstrząsnąć, gdyż ma dwie warstwy. Pierwsza to "piana" , a druga po prostu olejek, po zmieszaniu otrzymujemy produkt gotowy do użycia. Możemy wlać go bezpośrednio do wanny bądź na gąbkę. Nie wielka ilość płynu sprawia, że otrzymujemy dużo piany. Konsystencję ma trochę lejącą, może być problemem dla niektórych. Skóra po użyciu olejku jest bardzo delikatna , oczyszczona. Na naszej skórze zostaje nam uczucie nawilżenia. 


Mleczko do ciała posiada opakowanie, w którym mieści się 250 ml produktu, za które zapłacimy około 13 złotych. Produkt posiada pompkę, przez co aplikacja jest ułatwiona. Nie zacina się ona, nie miałam z nią żadnego problemu. Konsystencja mleczka jest odpowiednia, nie jest rzadka. Bardzo łatwo rozprowadzić go po ciele. Nie spodziewałam się jakiegoś efektu wow w kwestii nawilżenia, ale przyzwoicie nawilża moją skórę. Pozostawia delikatny filtr, który nie wchłania po niedługim czasie. 


 Peeling zawarty jest w opakowaniu z zakrętką, po zakupie zabezpieczony jest wieczkiem, więc mamy pewność, że jest świeży. Kosztuje około 15 złotych, za 200 ml. Po otwarciu widzimy piękny żółty peeling, gdy nałożymy go na ciało, czujemy jak drobinki "jeżdzą" nam pod dłonią. Niesamowite uczucie. po spłukaniu zostaje nam delikatny tłustawy filtr. Skóra po użyciu jest delikatna i nawilżona. Konsystencję posiada bardzo fajną, nie jest ona twarda. Zatopione kryształki cukru w olejku idealnie ze sobą współgrają.

Seria ta jest dla mnie cudowna, pod względem zapachu, jak i działania. Stosując codziennie możemy zauważyć lekkie napięcie oraz nawilżenie skóry. Sądzę, że po wykończeniu produktów na pewno sięgnę po jakąś kolejną serię, by upewnić się czy i tamta jest cudowna. 

A czy miałyście kosmetyki z tej serii bądź innej? I jakie macie wrażenia? 

11 komentarzy:

  1. ja jeszcze jej nie otwierałam ale narobiłaś mi ochoty ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. chętnie zapoznałabym się z nimi, ciekawa jestem zapachu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam kiedyś sól do kąpieli, wersję zieloną która pachniała obłędnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. beznadziejny jest ten peeling miałam go tylko w innej wersji zapachowej - bubel !

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy ja wiem czy po peelingu zostaje delikatny filtr? Bo ja po użyciu ich peelingów jestem pokryta warstwa parafiny ;D miałam 3 wersjeni każda była taka sama dlatego po te produkty na pewno nie siegne. A szkoda bo masła maja fajne, jednak wole jak cos uzupełnia sie zapachowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie lubię parafiny. Ohyda! :) W peelingu jest ona wybitnie niepotrzebna. Szkoda, że producenci wciąż ją wpychają do swoich kosmetyków.

      Usuń
  6. Miałam Amerykę i miło wspominam jednak bez rewelacji ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem bardzo ciekawa zapachu :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam balsam, który ładnie pachnie i fajnie nawilża.

    Zapraszam do udziału w projekcie http://bambusowy-raj.blogspot.com/2014/11/christmas-songs-nail-art-challenge.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie miałam jeszcze kosmetyków z tej serii, ale chyba zapach przypadłby mi do gustu.
    Dawno u Ciebie na blogu nie byłam, ale jest tu teraz ślicznie :D

    OdpowiedzUsuń
  10. sądzę, że taki korzenny zapach bardzo by mi sie spodobał :) niestety od Bielendy miałam jak dotąd zaledwie kilka kosmetyków :(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za komentarz ! Czytając każdy dodany komentarz uśmiech pojawia mi się na ustach.