Często trafiamy na produkty, z
których jesteśmy strasznie zadowolone. Oczywiście bywa i tak, że trafiamy na
te, które są totalnym niewypałem dla Nas. Od razu chciałybyśmy kupić te
produkty idealne, ale nie zawsze się tak zdarza. A mnie tym razem się trafiło.
Mowa tutaj o pudrze prasowanym z Maybelline. Miałam już w swoim życiu dużo
pudrów, lecz z żadnym nie zostałam na długo. Za każdym razem kupuję inny. Tym
razem padło na ten.
Produkt dostajemy w białym
opakowaniu. Sądzę, że jest ono eleganckie i poręczne. W środku znajduje się
lusterko. Jedyna wada jaka jest tego opakowania to, że się brudzi w środku od
pudru. Cena nie mam pojęcia jaka jest, gdyż kupiłam go na jakiejś wyprzedaży
blogowej. Szukam na Internecie i jedni piszą, że około 40 złotych , a inni 30
złotych. Nie mam bladego pojęcia. Posiadam odcień 10 IVORE. Kolor jest bardzo
delikatny, typowy kremowy, nie posiada żółtych. Sama mam jasny odcień skóry,
czasem ciężko mi było dobrać odcień, z tym trafiłam idealnie. Bardzo ładnie stapia się ze skórą, nie
tworząc maski. Wystarczy naprawdę delikatnie oprószyć, by uzyskać matowy efekt.
Na mojej twarzy utrzymuje się cały dzień, więc jest to kolejny plus. Przy
aplikacji puder nie osypuje się ani się nie kruszy. Konsystencja jest zbita,
ale bardzo delikatna. Ma bardzo przyjemny delikatny zapach. Jest bardzo
wydajny, więc starcza Nam na długo. Puder kryje nam delikatne niedoskonałości i
przebarwienia skóry. Nie uczula, nie zapycha porów. Na opakowaniu piszę, że
jest wodoodporny, szczerze? Ja tego nie testowałam w tej kwestii i nie mam
pojęcia czy się sprawdza. Polecam ten produkt, zachęcam do kupna.